Proboszcz Krzysztof Chromy oprowadza po parafii w Porębie Żegoty i opowiada o misji w Tanzanii
- Język swahili jest bardzo prosty. Opanowałem go w trzy miesiące na tyle biegle, by odprawiać w nim msze w Tanzanii – opowiada ks. Krzysztof Chromy, proboszcz parafii św. Marcina i św. Małgorzaty w Porębie Żegoty. W tanzańskim buszu spędził siedem lat. Najpierw pomagał przy budowie świątyni, potem był rektorem tamtejszego seminarium. Na terenie jego misji mieszkał pierwszy prezydent Tanzanii., Julius Kambarage Nyerere. Poza pobytem w tym egzotycznym kraju, proboszcz Chromy studiował w Irlandii, doktoryzował się w Rzymie, gdzie 2 czerwca 1985 przyjął święcenia kapłańskie których udzielił mu Jan Paweł II w Bazylice św. Piotra na Watykanie.
- Tanzania bardzo szybko się rozwija. Byłem tam 30 lat temu, a już wtedy były telefony stacjonarne, dziś wszyscy maja telefony komórkowe, w buszu mają lepszy zasięg z komórek niż my w Polsce – uśmiecha się ks. Krzysztof. – Z drugiej strony to kraj rozwijający się. W Tanzanii przewartościował wiele spraw. Na przykład pojęcie biedy. – Owszem, u nas jest wielu biednych ludzi. Nie mają za co kupić jedzenia, opłacić rachunków. W Tanzanii jednak biedny jest ten co nie ma butów. Tam buty są oznaką zamożności. Często miejscowi robili je z opon samochodowych, a ubraniem nazywali dwie szmaty, którymi się obwiązywali – tłumaczy duchowny. Pamięta, że raz podarował czarnoskóremu koledze własna piżamę. – Traktował ją jak garnitur i tak ją nosił, tylko na specjalne okazje, na przykład do kościoła – uśmiecha się na wspomnienie. Pamięta Boże Narodzenie w Tanzanii, gdy został poczęstowany tamtejszym przysmakiem – kumbi kumbi.
- To owad podobny do pszczoły, z którego zdarli skrzydełka i opiekli jak skwarki. Całkiem smaczne. Od tamtej pory przyjęli mnie jako swojaka – puszcza oko ksiądz. Przez 7 lat w Tanzanii nauczył się żyć bez prądu, lodówki i bieżącej wody. – Wodę łapało się podczas deszczu i szanowano każdą kroplę – podkreśla.
Seminarium, którego ksiądz Chromy był dyrektorem cieszyło się w Tanzanii wielkim prestiżem. – Osoby, które je ukończyły zwykle robiły karierę w polityce czy biznesie – zaznacza dodając, że Tanzańczycy szybko uczą się języków obcych. Angielski poznają już w szkole średniej. Wierzą, że osobę, która urodzi się albinosem, należy poświecić dla złota. Są przekonani, że tylko tak zyskają szczęście do majątku. Albinosi są tam w bestialski sposób kaleczeni i uśmiercani - wyznaje ksiądz proboszcz. O swoich przygodach w Tanzanii, tamtejszej kulturze, zwyczajach i ludziach opowiedział ostatnio Pani Burmistrz, Beacie Nadziei-Szpili. Lubi jednak mówić także o swojej nowej parafii w Porębie Żegoty, do której przybył z Trzebini dwa lata temu. A jest o czym mówić, bo to miejsce niezwykłe, pełne sakralnych tajemnic.
XVIII wieczny Kościół św. Marcina i św. Małgorzaty w Porębie Żegoty zdobią dwa ołtarze późnobarokowe, z marmuru czarnego, szarego i czerwono-białego, przeniesione z katedry wawelskiej.
Obiekt wybudowano w 1762 roku z fundacji kasztelana wojnickiego Franciszka Szwarcenbarg–Czernego - ówczesnego właściciela wsi - obok poprzedniego drewnianego kościoła datowanego na lata 1325–1327.
Jest to obiekt późnobarokowy, murowany z wieżą. W XIX wieku dobudowano według projektu Zygmunta Hendla nowe prezbiterium i transept. Wewnątrz możemy podziwiać modernistyczną polichromię z 1910 roku.
Wyposażenie kościoła także robi wrażenie. Jest aż pięć ołtarzy rokokowych, dwa ołtarze późnobarokowe przeniesione z katedry wawelskiej. Uwagę przykuwają także dzieła sztuki: obraz św. Walentego z 1824 roku, obraz z Chrystusem w Grobie, monstrancja późnogotycka z przełomu XV i XVI wieku, uzupełniona około 1600 roku. Jest także dzwon z 1679 roku.
Kościół z plebanią i ogrodzeniem został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa małopolskiego.
- Na początku XXI wieku przeprowadzono prace konserwatorskie ołtarza głównego, ambony, polichromii w prezbiterium oraz konserwację i remont elewacji zewnętrznej – podkreśla ks. Chromy. Prace współfinansowane były przez Małopolski Urząd Marszałkowski, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Program Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007–2013 (współfinansowany ze środków Unii Europejskiej), Lokalną Grupę Działania „Partnerstwo na Jurze” oraz wiernych.
- Lubię to miejsce, ale najlepiej odpoczywam na tarasie, który niedawno sobie urządziłem. Mam tam sztuczna trawę, grilla – uśmiecha się ksiądz proboszcz. Z okna śledzi także postęp prac przy budowie chodnika wzdłuż drogi wojewódzkiej. – Cieszę się, że udało się Pani Burmistrz zamknąć sprawę z archeologiem i wznowić pracę – dodaje ksiądz.