Świąteczny wiersz Zofii Gil z Alwerni
"Pochody Królów"
Poprzez miasta, miasteczka, wsie idą wielbłądy w kolorowym orszaku.
Prowadzi ich dostojny król Kacper, król Melchior i gadatliwy mag Baltazar.
Niosą złoto, kadzidło i mirrę, prowadzeni przez gwiazdę betlejemską do domu w Nazarecie,
aby złożyć pokłon i dary u stóp swojego przeznaczenia.
Drugi pochód to orszak samotnego maga, który pobłądził w drodze i zatracił światło betlejemskiej gwiazdy.
Z wielką upartością i odwagą szukał przez trzydzieści lat swojego przeznaczenia.
Nieraz na swojej drodze spotykał tłum ludzi i rzesze apostołów,
ale nie wiedział, że tam jest On.
W ostatnich dniach swojego życia odnalazł na górze...
I zobaczył rozpięte ramiona...
I tak już pozostał, opasany miłością swojego przeznaczenia.
Trzeci pochód to orszak ślepców, przybranych w kolorowe szkiełka,
prowadzących konia trojańskiego ubranego w złote pióra.
Orszak ten potyka się o gruzy zburzonych świątyń,
podąża w stronę panteonu poczerniałych głów cezarów rzymskich,
aby tam odnaleźć swoje przeznaczenie.
W mrokach średniowiecza utonął ich wielki rozkwit myśli
i monumentalne budowle wzniesione na twardej skale i rozmytym piasku,
Poprzez miasta, miasteczka, wsie idą wielbłądy w kolorowym orszaku z dostojnymi królami.
I będą szły przez następne wieki, prowadzone natchnieniem swojego przeznaczenia.