Wywiad z Merem ukraińskiej Hoszczy - Mykola Panczukiem

Wywiad z Merem ukraińskiej Hoszczy - Mykola Panczukiem

Chcę podziękować wszystkim mieszkańcom Gminy Alwernia, ale też powiedzieć, by byli dla siebie dobrzy i doceniali to co mają - proste rzeczy, jak dostęp do bieżącej wody, prąd. By cieszyli się, że ich dzieci mogą bezpiecznie chodzić do szkoły, że w wolny dzień mogą iść na spacer do lasu, albo zwyczajnie zrobić zakupy w sklepie nie martwiąc się, że bomba może im spaść na głowę – mówi Mykola Panczuk, Mer Hoszczy w Ukrainie, naszej partnerskiej gminy.

 

Wojna w Ukrainie trwa już prawie od roku. Jak aktualnie wygląda sytuacja w Hoszczy?

- Jest ciężko. Nauczyliśmy się jednak walczyć, odpierać ataki i bronić swojego terytorium. Dzięki pomocy całego świata, mamy dobry sprzęt wojskowy, potrafimy go obsługiwać i robimy wszystko, by odeprzeć wroga. W Hoszczy od lutego tamtego roku zginęło 38 osób . Więcej niż 10 zaginęło i nie mamy pojęcia czy żyją czy są w niewoli. Z każdej rodziny w naszej gminie po jednej, dwie lub trzy osoby walczą na froncie. Są jednak i takie rodziny, z których osiem osób broni ojczyzny. Choć mężowie, którzy wychowują więcej niż troje dzieci nie muszą chwytać za karabin, to większość sama decyduje się na to, by bronić Ukrainy.

 

Dużą rolę w wojnie odgrywają też kobiety…

- Kobiety cierpliwie czekają i dodają nam otuchy. Wierzą, że ich mężowie i starsi synowie wrócą cali i bezpieczni do domu. Bardzo pomagają. Szyją nam ubrania, siatki maskujące, robią świece, kiszą kapustę, przygotowują jedzenie. Robią wszystko, by młodsze dzieci, jak najmniej odczuwały strach. Choć tak naprawdę to ciężkie, gdy nad głowami latają samoloty, spadają pociski, a nocami wyją syreny.

 

Oprócz obywateli Ukrainy o wolność walczą też Polacy.

- Jest wielu Polaków i mężczyzn innych narodowości, którzy bronią naszej ojczyzny. Niestety giną też za nasz kraj. Ostatnio poległ 33-letni Krzysztof Tyfel z Częstochowy. Przyjechał do Ukrainy szkolić naszych żołnierzy. Jednak postanowił zostać i walczyć. Poprosił kolegów, by w razie śmierci pochowali go w Hoszczy, gdzie prowadził szkolenia wojskowe. Spełnili jego wolę.

 

Rosjanie ostrzelali elektrownie powodując, że Ukraina była bez prądu. Jak aktualnie wygląda sytuacja?

- Kilka dni nie mieliśmy dostępu do prądu w całym kraju. Sukcesywnie mieszkańcy odbudowują całą infrastrukturę. Aktualnie mamy już prąd, ale kilka godzin dziennie. Nauczyliśmy się jednak radzić sobie w najgorszych warunkach. Do akumulatorów podpinamy żarówki ledowe, by oświetlić pomieszczenia, albo piecyki, by się ogrzać. Dostaliśmy z Polski generatory, które ułatwiają funkcjonowanie w szpitalach i większych zakładach pracy. Wychodzimy jednak z założenia, że lepiej żyć bez prądu niż być zniewolonym przez Rosjan.

 

Wasze biznesy zaczęły pomału się odradzać.

- Tak, zaczynają funkcjonować. Do Hoszczy i podobnych mniejszych miejscowości zostały przeniesione duże zakłady pracy ze wschodu. Mamy u siebie też szkołę zawodową z Bachmutu, która została całkowicie tam zniszczona. Jeśli chodzi o naukę, prowadzimy ją głównie on line.

 

 

Mieszkańcy Alwerni solidaryzują się z Wami i angażują w pomoc humanitarną. Tym razem udało się zebrać ponad trzy tony głównie żywności i najpilniejszych rzeczy, która trafi do walczących na wschodzie Ukrainy.

- Cieszymy się, że trafiliśmy na Was, na mieszkańców Alwerni, którzy okazali nam ogromne serce i życzliwość. Mamy szczęście, że poznaliśmy Panią Burmistrz Beatę, która potrafi zjednoczyć ludzi do dobrych uczynków. Mamy od Was wsparcie humanitarne, ale też moralne. Dziękujemy też za to, że przyjęliście pod dach naszych mieszkańców z Hoszczy. Nadal jest w gminie Alwernia 30 osób. Chcę podziękować wszystkim mieszkańcom Gminy Alwernia, ale też powiedzieć, by byli dla siebie dobrzy. By doceniali to co mają - proste rzeczy, jak dostęp do bieżącej wody, prąd. By cieszyli się, że ich dzieci mogą bezpiecznie chodzić do szkoły, że w wolny dzień mogą iść na spacer do lasu, albo zwyczajnie zrobić zakupy w sklepie nie martwiąc się, że bomba może im spaść na głowę. By byli wdzięczni za spokojny sen bez wycia syren i bez rakiet. Bądźcie dla siebie wsparciem i cieszcie się z życia, z wolności, z przyjaźni.

 

 

 

Wróć do listy aktualności